Jesteś moim jedynym portem na tym wielkim morzu
Jesteś moim wielkim wspomożeniem
O jak spać bym umieć bardzo chciała
W akademiku nocy tej dobrze nie przespałam
Jesteś moim jedynym portem na tym wielkim morzu,
Przy którym mogę przycumować
Jesteś moim wielkim wspomożeniem.
Na błękitnym niebie słońca lśnieniem.
Twe promyki tak mnie rozgrzewają,
Tyle siły, ciepła dają!
Jestem Ci ogromnie wdzięczna ,że tak o mnie dbasz
Co dzień dużo miłości dasz!
Uwielbiam przebywać razem z Tobą,
Jesteś dla mnie najwspanialszą osobą!
Mamo gorąco kocham Ciebie,
Tak jak Słońce świeci na niebie!
Twe promienie cudownie ogrzewają,
Tak, że wszyscy ludzie lepsi się stają.
I tak mi się chce kochać, kochać, kochać Ciebie właśnie,
Wiem, że ta miłość nigdy nie zgaśnie!
Po głowie chodzą same psoty,
Bo tu nie ma nic do roboty!
Ale chcę zdrowo żyć,
Więc wiem, że muszę tu być.
Ranek znowu spędzony samotnie,
Tu jest naprawdę okropnie!
Do śniadania tyle czasu- wieczności,
Z głodu zaraz wyparują mi kości!
Co z fantem tym robić nie mam pojęcia,
Muszę znaleźć chyba jakiegoś księcia!
On porwie mnie na swym rumaku,
I wybawi moje serce ze strachu...
To wszystko będzie jak magia,
Nasz dom- istna Arkadia!
Szpital jak każdy w sumie,
Ale być tu samotnie chyba nikt nie umie.
Tak, nadeszła godzina,
Niczyja to wina.
Teraz głód mnie dopada
Nie ma nikogo kto ze mną pogada.
Więc walczy tak ze mną,
W tę noc strasznie ciemną;
I przyszedł wnet ranek.
Niestety zmory mej świt nie przestraszył.
Idź już ode mnie ty głodzie wstrętny!
Ranek ten zostanie pamiętny.
Ale zaraz godzina ta przyjdzie,
Że mój głód za drzwi wyjdzie.
O jak spać bym umieć bardzo chciała,
Jutro z pewnością lepiej bym sobie radę dała!
Teraz wszystkim, którzy śpią- strasznie zazdroszczę,
W swoim sercu ból i smutek goszczę!
Jak nabyć tej umiejętności?!
Nie wiem, nie umiem - to mnie bardzo złości!
O duchy, anioły, przedziwne stwory
Urządźcie turniej polegający na tym, że
Kto mnie natychmiast uśpi - wygra w tej grze!
Proszę..., do dzieła..., ruszajcie...!
I z tym problemem radę sobie jakoś dajcie.
Ale cóż to? Nikt nie rozwiązał tej łamigłówki?
I połamane wszystkie ołówki.
Czy wasza nadludzka moc nic już nie znaczy?
Kto mi to wytłumaczy?
Więc gdzie mam szukać ratunku?
Czyżby w książęcym pocałunku?
W akademiku nocy tej dobrze nie przespałam
Dlaczego rady sobie z tym nie dałam?
Jaka przeszkadzała mi w tym zmora?
Kto znajdzie tego potwora?!
Czy są to myśli czy jest zmęczenie?
Tak czy tak- ja tego nie zmienię.
Chciałabym, żeby był o inaczej,
-nie wiem- ale chyba na razie tak musi być raczej.
Do niczego- czy ja taka być muszę?
Zaraz się chyba uduszę!
Zrobić dobrze nic nie potrafię!
Tak - zamknę się w szafie!
Wtedy jak rakietą w Kosmos polecę,
I nigdy tu już nie przylecę!
Już dłużej wytrzymywać ze sobą nie mam siły
O losie nie miły!
Ja już nie mogę,
Naprawdę muszę dać nogę!
Jak w ten stan mam zapaść?
Bo naprawdę z krzesła ochotę mam spaść!
To okropne trwać w takiej niemocy,
by nie móc przespać żadnej całej nocy...
Mimo, że melodią natury jestem zauroczona,
To jakością mego snu zrozpaczona!
Sposób... Czy w ogóle jest na to jakiś sposób?
Wątpię, wątpię w to.
Bo choćby spytał milion osób
To nikt nie doradzi niezawodnie
jak spać długo i swobodnie
Być może jestem już nudna
Ale to przypadłość naprawdę paskudna!
Moje największe marzenie to właśnie spanie.
Ale jak to zrobić? Umiejętność tę z siebie wydobyć?
Błagam niech mi ktoś pokaże!
Przecież ja przez to całe życie sobie skaże.
Wytrzymać mi z tym bardzo trudno,
Szczególnie że rano, tak samotnie i nudno!
Wtedy tylko głupi głód chodzi po głowie
A mi się chce spać jak sowie
Jakie znaleźć lekarstwo na to niezawodne?
Jak poczuć co to spanie długie i swobodne?
Tak bardzo na to ratunku szukam
Gdzie tylko mogę pytam i pukam !
Więc jeśli na ten temat coś wiesz
Pomóż mi,
I z tym problemem jak najszybciej się zmierz !
O jak nienawidzę nudy!
Przed nią nawet pies się chowa do budy!
A kiedy już w człowieku zagości,
Dobija go, psuje aż do szpiku kości.
Swą obecnością tak strasznie męczy,
Przenika i dręczy...
A jak doskonale katuje...!
Pomocy potrzebuję!
Kto mnie uratuje!?
Kiedy sen wszystkich pogrążył,
Na ratunek nikt mi nie zdążył!
Nuda przyszła, zabiła mnie
I szybciutko wyszła...
Malwina